Pierwszy dzień bez niej...
Dzisiaj jest pierwszy dzień bez niej, w sumie wieczór bo wcześniej rozmawialiśmy, musiałem powiedzieć jej abyśmy zakończyli kontakt, nie mogę dłużej żyć w taki sposób, kocham ją całym swoim sercem, lecz nie umiem patrzeć jak ona jest w "ramionach" innego mężczyzny, wiem że nie powinno wchodzic się w serce kobiety zaję przez innego mężczyznę, leć gdy tylko się poznaliśmy, całkiem przypadkiem coś we mnie się poruszyło, serce mocniej zabiło już od pierwszej rozmowy, pokochałem ja w sumie od razu, wyznałem jej to też bardzo szybko, a teraz to wszystko się skończyło, nie umiała, lub nie chciała wybrać mnie, niestety przegrałem z jej obawami, strachem i chyba przyzwyczajeniem, gdyż ona twierdzi że go nie kocha, że on ja denerwuje nawet sama obecnością, a jednak nie umiała wybrać mnie, nie umiała zrobić tego jednego jedynego kroku abysmy mogli być razem, kroku który ja zrobiłem bez zastanowienia, lecz teraz to nie ważne, serce pęka, łzy lecą jak nigdy dotąd, bo już nie ma jej, nie ma nas, jest tylko jedna wielka pustka...
Zaraz znowu wrócę z pracy do domu, położę się do łóżka, będę patrzył w sufit i myślał tylko o niej, o jej pięknej twarzy, pięknym sercu, wspaniałej duszy, będę myślał i śnił o niej, a potem przyjdą znajome koszmary, które nie chcą odejść... Tak wyglądać ma teraz moje życie? Raczej egzystencja, bo bez niej to nie zycie...